Polska nie jest krajem kojarzonym z trzęsieniami ziemi, jednak historia pokazuje, że wstrząsy sejsmiczne, choć rzadkie, zdarzały się na jej terytorium. Najczęściej są one słabe i związane z działalnością górniczą, ale w przeszłości odnotowano kilka silniejszych wydarzeń, które pozostawiły ślad w kronikach. Czy Polacy mają powody, by obawiać się takich kataklizmów? Jak architekci uwzględniają ryzyko sejsmiczne w projektowaniu budynków? Jak władze informują o zagrożeniach? Trzęsieniach ziemi w Polsce – ich historia i przyszłość
Historia trzęsień ziemi w Polsce
Trzęsienia ziemi na ziemiach polskich są zjawiskiem rzadkim, a terytorium kraju zalicza się do obszarów asejsmicznych i pensejsmicznych, gdzie wstrząsy są słabe i sporadyczne. Najbardziej znanym wydarzeniem w historii jest trzęsienie ziemi z 5 czerwca 1443 roku, które miało magnitudę szacowaną na około 6,0. Epicentrum, według współczesnych badań, znajdowało się prawdopodobnie w rejonie Bańskiej Szczawnicy na terenie dzisiejszej Słowacji, ale skutki były odczuwalne w całej południowej Polsce. Kroniki Jana Długosza opisują dramatyczne sceny – we Wrocławiu zawaliły się budynki, w Brzegu zostało uszkodzone sklepienie kościoła farnego, a w Krakowie runęło sklepienie kościoła św. Katarzyny. Liczba ofiar nie jest dokładnie znana, ale szacuje się, że mogły zginąć dziesiątki, a nawet setki osób.
Inne znaczące trzęsienie miało miejsce 3 grudnia 1786 roku w okolicach Tresnej na Śląsku. Wstrząsy, odczuwalne od Wrocławia po Lwów, spowodowały pękanie ścian kamienic, spadanie gzymsów i tynków w krakowskich kościołach, a w Tyńcu ogromna skała oderwała się i wpadła do Wisły. W Tatrach, 9 sierpnia 1662 roku, trzęsienie o podobnej sile obniżyło Sławkowski Szczyt o około 300 metrów, a w pobliskich wsiach zginęli ludzie zaskoczeni kataklizmem podczas sianokosów. W XX wieku seria wstrząsów w Beskidzie Sądeckim i Niskim w latach 1992–1993 oraz na Podhalu w 1995 roku wywołała pęknięcia budynków i przesuwanie mebli, ale nie przyniosła poważnych strat.
Trzęsienia ziemi – skutki i zagrożenia
Choć historyczne trzęsienia ziemi w Polsce powodowały zniszczenia, współcześnie ryzyko poważnych kataklizmów jest niskie. Obszary o podwyższonej aktywności sejsmicznej to Karpaty, Sudety oraz rejony górnicze, takie jak Górny Śląsk czy Legnicko-Głogowski Okręg Miedziowy, gdzie tzw. tąpnięcia są efektem działalności człowieka. Między 2015 a 2019 rokiem w polskich kopalniach odnotowano 23 silne wstrząsy, które zabiły 24 górników i uszkodziły budynki na powierzchni. Na przykład tąpnięcie w kopalni miedzi „Rudna” w Polkowicach w 2002 roku spowodowało pękanie ścian, przewracanie mebli i panikę wśród mieszkańców.
Naturalne trzęsienia, niezwiązane z górnictwem, są rzadsze i słabsze – ostatnie o magnitudzie powyżej 5,0 miało miejsce 21 września 2004 roku w północno-wschodniej Polsce, z epicentrum w Obwodzie Królewieckim. Wstrząsy, odczuwalne na Pomorzu, Warmii i Mazurach, nie przyniosły poważnych szkód. Eksperci, jak geolog dr hab. Stefan Cwojdziński, podkreślają, że Polska jest krajem asejsmicznym naturalnie, a silne trzęsienia, jak te w Turcji, są tu mało prawdopodobne. Niemniej, w rejonach górskich i na styku strefy Teisseyre’a-Tornquista, przebiegającej przez środek kraju, mogą występować słabe wstrząsy. Ryzyko śmierci i rozległych strat materialnych jest minimalne, ale niezerowe, szczególnie w gęsto zaludnionych obszarach górniczych, gdzie szkody górnicze, takie jak pękanie ścian czy odchylanie budynków, są problemem przewlekłym.
Budownictwo a trzęsienia ziemi
W przeciwieństwie do Japonii, gdzie normy budowlane uwzględniają trzęsienia ziemi o magnitudzie nawet 9,0, w Polsce projektowanie budynków rzadko bierze pod uwagę ryzyko sejsmiczne. Unijna norma Eurocode-8, określająca standardy przeciwdziałania skutkom trzęsień, nie jest stosowana, ponieważ Polska nie należy do stref o wysokim zagrożeniu sejsmicznym. Architekci i inżynierowie skupiają się na innych czynnikach, takich jak obciążenie wiatrem czy śniegiem. W regionach górniczych, takich jak Górny Śląsk, niektóre nowe budynki projektuje się z myślą o minimalizowaniu skutków tąpnięć – stosuje się elastyczne fundamenty i wzmocnione konstrukcje, ale nie jest to standardem.
W Japonii budynki wyposaża się w systemy tłumienia drgań, a wieżowce projektuje tak, by „kołysały się” podczas wstrząsów, co zapobiega zawaleniu. W Polsce takie rozwiązania byłyby nieekonomiczne, zważywszy na niskie ryzyko dużych wstrząsow. Jednak historyczne zniszczenia, jak te z 1443 roku, pokazują, że starsze budynki, szczególnie murowane kościoły i kamienice, są podatne na uszkodzenia. Współczesne konstrukcje żelbetowe są bardziej odporne, ale w przypadku hipotetycznego trzęsienia o magnitudzie 6,0 mogłyby ucierpieć, zwłaszcza w słabo utrzymanych obiektach. Brak powszechnego stosowania norm sejsmicznych wynika z kalkulacji ryzyka, ale w rejonach takich jak Karpaty czy Sudety większa ostrożność mogłaby być uzasadniona.
Informowanie o zagrożeniach
System informowania o trzęsieniach ziemi w Polsce jest ograniczony, ponieważ ryzyko takich zdarzeń jest niewielkie. Aktywność sejsmiczną monitoruje Instytut Geofizyki PAN, który prowadzi sieć obserwatoriów sejsmicznych w Karpatach, Sudetach i innych regionach. Dane z sejsmografów są analizowane w czasie rzeczywistym, ale w przeciwieństwie do Japonii, gdzie ostrzeżenia o nadchodzących wstrząsach wysyłane są na telefony w ciągu sekund, Polska nie ma systemu wczesnego ostrzegania dla ludności. W przypadku nagłego trzęsienia, informacja docierałaby głównie przez media i służby ratunkowe, takie jak straż pożarna czy policja. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) odpowiada za komunikację w sytuacjach kryzysowych, ale jego działania koncentrują się na powodziach, pożarach czy burzach. W razie kataklizmu komunikaty byłyby przekazywane przez radio, telewizję i media społecznościowe, z naciskiem na instrukcje ewakuacji lub zachowania w budynkach.
W regionach górniczych kopalnie informują lokalne władze o silnych tąpnięciach, ale brak ogólnokrajowego systemu ostrzegania ogranicza szybkość reakcji. Szkolenia dla ludności na temat postępowania podczas trzęsień ziemi praktycznie nie istnieją, w przeciwieństwie do Japonii, gdzie symulacje i edukacja są powszechne. W Polsce większy nacisk kładzie się na reagowanie po zdarzeniu – służby ratownicze, takie jak grupa HUSAR, są przygotowane do działań w gruzowiskach, co pokazały ich misje w Turcji w 2023 roku. Jednak brak prewencyjnych systemów ostrzegania i edukacji może utrudniać skuteczną reakcję w przypadku ewentualnego silnego trzęsienia.
Współczesne wyzwania i przyszłość
Choć Polska nie stoi w obliczu ryzyka wielkich kataklizmów, takich jak te w Chile czy Turcji, współczesne wyzwania związane z trzęsieniami ziemi dotyczą głównie terenów górniczych. Wstrząsy wywołane tąpnięciami, choć rzadko śmiertelne dla mieszkańców powierzchni, powodują szkody materialne, za które odpowiadają spółki górnicze. Prawo geologiczne i górnicze reguluje odszkodowania za popękane ściany czy zapadające się budynki, ale procesy te bywają długotrwałe. W przyszłości rozwój technologii sejsmicznych może pozwolić na lepsze przewidywanie wstrząsów, zwłaszcza w kopalniach, gdzie instaluje się coraz więcej czujników.
Naturalne trzęsienia ziemi, choć mało prawdopodobne, pozostają trudniejsze do przewidzenia, ponieważ Polska leży z dala od aktywnych uskoków tektonicznych. Naukowcy wskazują, że największe ryzyko wiąże się z nagromadzeniem naprężeń w Karpatach, gdzie raz na kilkaset lat może dojść do wstrząsu o magnitudzie 6,0. Takie wydarzenie, choć nieporównywalne z kataklizmami w Japonii, mogłoby uszkodzić starsze budynki i wywołać panikę w miastach. Dlatego zwiększenie świadomości społecznej i stopniowe wprowadzanie norm sejsmicznych w newralgicznych regionach mogłoby być krokiem w stronę większego bezpieczeństwa.
Trzęsienia ziemi w Polsce: (c) Sadurski.com / GR
Zobacz też:
>
>