W erze mediów społecznościowych duchowni różnych religii coraz częściej zakładają konta na platformach takich jak Instagram, TikTok czy YouTube, stając się swego rodzaju influencerami. Od katolickich księży, przez rabinów, po imamów – ich obecność w sieci przyciąga miliony obserwujących, wywołując pytania o motywacje. Czy chodzi o szerzenie wiary, zdobywanie popularności, a może o zarabianie? Księżą influencerzy – przybliżamy fenomen duchownych influencerów, ich odbiorców, a także kwestie finansowe związane z ich działalnością w social mediach
Duchowni na platformach społecznościowych
Obecność duchownych w mediach społecznościowych nie jest już wyjątkiem, lecz rosnącym trendem. W Polsce katolicki ksiądz Rafał Główczyński, znany jako „Ksiądz z osiedla”, prowadzi kanał na YouTube, gdzie dzieli się refleksjami o wierze i codziennym życiu i ma już ponad 100 tysięcy subskrybentów. Dominikanin ojciec Adam Szustak, z kanałem „Langusta na palmie”, ma blisko 800 tysięcy obserwujących, oferując katechezy i odpowiedzi na pytania internautów. Poza katolicyzmem, rabin Michael Schudrich, naczelny rabin Polski, aktywnie używa Twittera, by komentować kwestie religijne i społeczne, docierając do żydowskiej diaspory. Imamowie, jak Muhammad bin Yahya al-Ninowy z USA, publikują na Instagramie krótkie kazania, które trafiają do młodych muzułmanów na całym świecie. Buddyjscy mnisi, tacy jak Ajahn Brahm, prowadzą podcasty i kanały YouTube, tłumacząc nauki buddyzmu w przystępny sposób. Te działania pokazują, że media społecznościowe stały się nową amboną, umożliwiającą dotarcie do globalnej publiczności.
Motywacje. Wiara, popularność czy zysk?
Motywacje duchownych do działania w sieci są złożone. Wielu z nich podkreśla, że głównym celem jest krzewienie wiary. Katolicki ksiądz Sebastian Picur, znany na TikToku, publikuje humorystyczne filmiki, w których tłumaczy dogmaty wiary, by przyciągnąć młodych, którzy rzadko chodzą do kościoła. Jego treści, często w formie żartobliwych dialogów, mają pokazywać, że wiara może być bliska codziennemu życiu. Podobnie rabin Jonathan Sacks, zanim zmarł, używał Twittera do dzielenia się mądrością Tory, inspirując zarówno Żydów, jak i osoby innych wyznań. Dla tych duchownych media społecznościowe są narzędziem ewangelizacji, które pozwala dotrzeć do ludzi wychowanych na smartfonach.
Jednak nie można ignorować kwestii rozpoznawalności. Duchowni, którzy zyskują popularność, często stają się rozpoznawalnymi markami. Ojciec Szustak, dzięki swojej charyzmie, jest zapraszany na konferencje i rekolekcje, co wzmacnia jego pozycję w Kościele. Niektórzy krytycy sugerują, że popularność może prowadzić do pokusy skupienia się na osobistej marce zamiast na przesłaniu religijnym. Z drugiej strony, rozpoznawalność pozwala budować większe wspólnoty wiernych, co dla wielu duchownych jest naturalnym przedłużeniem ich misji.
Zarabianie to bardziej kontrowersyjny temat. Choć większość duchownych twierdzi, że nie zależy im na zysku, niektórzy korzystają z platform crowdfundingowych, takich jak Patronite, gdzie ksiądz Główczyński zbiera fundusze na działalność charytatywną. Inni, jak protestancki pastor Steven Furtick z USA, publikują książki i kursy online, które generują dochody. W przypadku duchownych z mniejszych wspólnot, takich jak buddyjscy mnisi, datki od obserwujących często wspierają utrzymanie klasztorów. Motywacje finansowe istnieją, ale (najprawdopodobniej) rzadko są głównym powodem aktywności w sieci.
Księża influencerzy. Kim są ich obserwujący?
Obserwujący duchownych influencerów to zróżnicowana grupa. W przypadku katolickich księży, takich jak ojciec Szustak, większość odbiorców to młodzi dorośli w wieku 18–35 lat, często poszukujący duchowości w przystępnej formie. Wielu z nich odchodzi od tradycyjnych praktyk religijnych, ale pozostaje otwartych na wiarę prezentowaną w nowoczesny sposób. Na przykład fani „Księdza z osiedla” to głównie młodzież, która ceni jego autentyczność i brak moralizowania. Muzułmańscy influencerzy, jak imam al-Ninowy, przyciągają młodych wyznawców z Zachodu, którzy szukają odpowiedzi na pytania o tożsamość religijną w świeckim świecie. Rabin Schudrich ma wśród obserwujących zarówno członków społeczności żydowskiej, jak i osoby zainteresowane dialogiem międzyreligijnym.
Ciekawym zjawiskiem jest przyciąganie osób spoza danej religii. Buddyjski mnich Ajahn Brahm ma fanów wśród ateistów i agnostyków, którzy doceniają jego uniwersalne przesłanie o współczuciu. Podobnie katoliccy influencerzy, tacy jak Najka na TikToku, docierają do ludzi niewierzących, którzy traktują ich treści jako inspirację do refleksji. Obserwujący często szukają nie tylko nauk religijnych, ale też poczucia wspólnoty, porady życiowej czy po prostu rozrywki. Media społecznościowe pozwalają duchownym budować mosty między wierzącymi a tymi, którzy od wiary się oddalili.
Czy na tym można zarobić?
Zarabianie na mediach społecznościowych przez duchownych jest możliwe, choć budzi kontrowersje. Najprostsza forma to datki od obserwujących, zbierane przez platformy takie jak Patreon czy Patronite. W Polsce księża influencerzy, jak Rafał Główczyński, mogą otrzymywać od kilkuset do kilku tysięcy złotych miesięcznie od patronów, które przeznaczają na cele parafialne lub charytatywne. Na Zachodzie duchowni o większych zasięgach, jak pastor Joel Osteen, zarabiają miliony dolarów rocznie dzięki książkom, kursom online i darowiznom. W przypadku mniejszych influencerów, takich jak lokalni imamowie czy rabini, dochody są skromniejsze i często ograniczają się do wsparcia na utrzymanie miejsc kultu.
Reklamodawcy rzadko współpracują bezpośrednio z duchownymi, ponieważ ich treści są specyficzne i nie zawsze pasują do komercyjnych kampanii. Jednak niektórzy księża influencerzy promują produkty związane z wiarą, takie jak książki religijne, aplikacje do modlitwy czy dewocjonalia. Na przykład wydawnictwa katolickie w Polsce współpracują z duchownymi, by promować nowe publikacje. W USA pastorzy czasem reklamują kursy motywacyjne lub produkty lifestylowe, co budzi krytykę za komercjalizację wiary. W przypadku buddyjskich mnichów czy imamów reklamy są rzadkie, ponieważ ich odbiorcy oczekują treści wolnych od komercji. Zgodnie z wytycznymi UOKiK, każda współpraca reklamowa musi być oznaczona, co dotyczy także duchownych, choć wielu z nich unika takich działań, by zachować wiarygodność.
Wyzwania i regulacje
Aktywność duchownych w mediach społecznościowych nie jest wolna od wyzwań. W Polsce Konferencja Episkopatu Polski wydała w 2023 roku dekret, który reguluje obecność księży w sieci. Zabrania on m.in. prowadzenia spowiedzi online i nakazuje, by profile księży jasno wskazywały ich status duchowny, np. przez zdjęcia w koloratce. Celem jest uniknięcie sytuacji, w których księża influencerzy promują osobiste poglądy zamiast nauki Kościoła. Niektórzy duchowni, jak ksiądz Daniel Wachowiak, spotykali się z krytyką za polityczne komentarze, co pokazuje, że taka działalność może być mieczem obosiecznym.
Inne religie również stawiają granice. W islamie imamowie muszą uważać, by ich treści nie były zbyt uproszczone, co mogłoby prowadzić do błędnej interpretacji Koranu. W judaizmie rabini, jak Schudrich, starają się unikać kontrowersji, by nie alienować swojej społeczności. Buddyjscy mnisi często spotykają się z zarzutami o komercjalizację, gdy promują płatne kursy medytacji. Wszyscy duchowni muszą balansować między autentycznością a oczekiwaniami odbiorców, co wymaga wyczucia i odpowiedzialności.
Fenomen nowej ewangelizacji
Duchowni influencerzy zmieniają sposób, w jaki religia dociera do ludzi. Ich działalność jest odpowiedzią na zmiany w społeczeństwie, gdzie młodzi rzadziej uczestniczą w tradycyjnych praktykach religijnych, ale chętnie konsumują treści online. Platformy takie jak TikTok czy Instagram pozwalają przedstawiać wiarę w sposób przystępny i angażujący, co przyciąga tych, którzy czują się wykluczeni przez formalne instytucje religijne. Na przykład ksiądz Picur używa memów, by tłumaczyć Ewangelię, a imam al-Ninowy publikuje stories z codziennego życia, pokazując ludzką twarz islamu.
Ten trend ma jednak swoje granice. Krytycy wskazują, że uproszczenie wiary w krótkich filmikach może prowadzić do banalizacji. Z drugiej strony, Watykan w 2024 roku uznał, że każdy chrześcijanin jest „mikro-influencerem” wiary, co pokazuje akceptację dla tego zjawiska. Duchowni w mediach społecznościowych stają się pomostem między tradycją a nowoczesnością, a ich sukces zależy od umiejętności łączenia autentyczności z przesłaniem religijnym.
Księża influencerzy: (c) Sadurski.com / GR
Zobacz też:
>
>